
Artykuł sponsorowany
W związku z wejściem w życie 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych (RODO) zmieniamy naszą Politykę Prywatności i Regulamin Portalu.
Prosimy o zapoznanie się ze zmianami. Więcej informacji na temat przetwarzania Twoich danych osobowych znajdziesz tutaj:
Zamknij oknoWarszawa. Pozostawiona przez ekipę Mateusza Morawieckiego opiewająca na trzy miliony złotych "dziura" w budżecie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów to sytuacja bez precedensu - nie ma wątpliwości Marek Belka.
Były premier i szef NBP wspomina, że odchodząc ze stanowiska zostawił następcom "górkę pieniędzy", żeby nie musieli "zaczynać od zera". Jak podkreśla, w okresie ośmioletnich rządów PiS odpowiedzialne za finanse służby w poszczególnych ministerstwach przestały spełniać swoją rolę, a rządzący umyślnie wytransferowali znaczną część wydatków poza budżet państwa, co uniemożliwiło ich parlamentarną kontrolę.
Tymczasem nowemu kierownictwu KPRM brakuje pieniędzy na wypłaty dla pracowników, bo swoje - tytułem odpraw - musieli dostać ministrowie "dwutygodniowego" rządu Morawieckiego, który prezydent Duda zaprzysiągł, choć PiS nie miało w sejmie żadnych szans na większość.
- Myśmy dotychczas żyli w świecie cywilizacji demokratycznej, a tym razem zdarzyło nam się wpaść pod straszną rynnę, a właściwie w ściek - podsumował obrazowo rządy PiS Marek Belka.
Słuchaj w: