
Artykuł sponsorowany
W związku z wejściem w życie 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych (RODO) zmieniamy naszą Politykę Prywatności i Regulamin Portalu.
Prosimy o zapoznanie się ze zmianami. Więcej informacji na temat przetwarzania Twoich danych osobowych znajdziesz tutaj:
Zamknij oknoWarszawa. Izraelem wstrząsnęły w ostatnich tygodniach protesty przeciwko autorytarnym zakusom rządu Benjamina Netanjahu, zmierzającym do podporządkowania tamtejszego Sądu Najwyższego Knesetowi.
Partia Netanjahu i jej koalicjanci chcą, by wyroki SN odpowiednią większością głosów mógł uchylić parlament. Wprawdzie pod naciskiem opinii publicznej i w odpowiedzi na apel prezydenta rząd zawiesił wdrażanie kontrowersyjnej reformy, ale komentatorzy podejrzewają, że to jedynie zabieg taktyczny, mający uspokoić nastroje, a zwłaszcza ograniczyć ryzyko wystąpienia wojska przeciwko premierowi.
Odnosząc się do kryzysu w Izraelu prof. Adam Bodnar zauważył uderzające podobieństwo do poczynań PiS, które od wyborczej wygranej w 2015 roku usiłuje podporządkować sobie kolejne gałęzie sądownictwa. Jego zdaniem, gwałtowne protesty świadczą o tym, że izraelskie społeczeństwo jest świadome swojego osamotnienia w walce o praworządność, to zaś stanowi o różnicy pomiędzy Izraelem i Polską.
- Izrael ma tylko siebie, nie należy do Unii Europejskiej ani do Rady Europy. Jedynymi, którzy mogą się odezwać [w obronie praworządności - red.] są gracze wewnętrzni i USA - ocenił były rzecznik praw obywatelskich.
Słuchaj w: