
Artykuł sponsorowany
W związku z wejściem w życie 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych (RODO) zmieniamy naszą Politykę Prywatności i Regulamin Portalu.
Prosimy o zapoznanie się ze zmianami. Więcej informacji na temat przetwarzania Twoich danych osobowych znajdziesz tutaj:
Zamknij oknoMówił, że do dnia pożaru nie wdrożono w budynku zaleceń po kontroli przeciwpożarowej.
Kolejna rozprawa w procesie dotyczącym pożaru w chojnickim hospicjum ze stycznia 2020 roku. Zeznawali strażacy ochotnicy, którzy w noc tragicznego zdarzenia pracowali przy ulicy Strzeleckiej, wspierając w działaniach tutejszą PSP. Pamiętali, że akcję utrudniało ogromne zadymienie i fakt, że łóżka z chorymi nie mieściły się we wszystkich drzwiach.
O problemy na miejscu pożaru pytany był także komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Chojnicach Błażej Chamier Cieminski. Łóżka i zamknięte na klucz drzwi wejściowe - te trudności zapamiętał najbardziej.
- Trudności z wejściem do obiektu z powodu niemożności otwarcia tych drzwi. problem związany z łóżkami, generalnie nie zawsze się udało wyjechać łóżkiem z danego pomieszczenia.
Błażej Chamier Cieminski
Komendant opowiedział też sądowi o kontroli, jaką straż przeprowadziła w hospicjum w marcu 2019 roku. O jej wynikach mówiliśmy już w Weekend FM przy okazji wcześniejszych relacji z procesu. Wczoraj (22.02) komendant potwierdził - najważniejsze z punktu widzenia przepisów przeciwpożarowych uchybienia, do momentu pożaru nie zostały usunięte. Chodziło o wydzielenie stref pożarowych i zainstalowanie w obiekcie hydrantów. Hospicjum miało na to czas do końca 2019 roku.
- Po oględzinach, które zostały zrobione razem z powiatowym inspektorem nadzoru budowlanego wynikało, iż te punkty nie zostały wykonane.
Błażej Chamier Cieminski
Mówił komendant Błażej Chamier Cieminski, zaznaczając jednocześnie, że te nieprawidłowości nie stanowiły bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia dla przebywających w hospicjum osób.
Szef chojnickich strażaków odpowiedział też na pytanie obrony o czujki dymu. Czy były wymagane prawem?
- W mediach na początku padał zarzut braku czujników, czujek w pomieszczeniach. Czy według pana wiedzy jest taki wymóg prawa, żeby były takie urządzenia?
- Przepisy nie wymagają tego, żeby w obiekcie były czujki pożarowe.
Błażej Chamier Cieminski
Przepisy nie wymagały, ale jeden ze świadków miał w tej kwestii zdanie odrębne.
- Ja z doświadczenia mogę jedynie zeznać, że nie zauważyłem w tym budynku żadnego systemu gaśniczego, jedynie poza tymi gaśnicami. Według mojej oceny w tym budynku, w którym przebywają osoby chore, niechodzące, powinny być jakieś zabezpieczenia, ale wiem, że przepisy stanowią inaczej.
świadek
Przypomnijmy - w pożarze hospicjum przy ul. Strzeleckiej w Chojnicach w styczniu 2020 roku zginęły 4 osoby. Ogień zaprószył jeden z pacjentów. Za nieumyślne spowodowanie śmierci i niedopełnienie obowiązków w zakresie bezpieczeństwa przeciwpożarowego oskarżeni są szefowie placówki: Barbara Bonna i Jerzy Krukowski. Obydwoje nie przyznają się do winy.
Kolejna rozprawa odbędzie się 24 maja.

Słuchaj w: