
Artykuł sponsorowany
W związku z wejściem w życie 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych (RODO) zmieniamy naszą Politykę Prywatności i Regulamin Portalu.
Prosimy o zapoznanie się ze zmianami. Więcej informacji na temat przetwarzania Twoich danych osobowych znajdziesz tutaj:
Zamknij oknoKraków. Rośnie liczba lekarzy, którzy odchodzą z pracy w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie. 26 wypowiedzeń już zostało złożonych. Kolejnych 28 trafi na biurko dyrekcji w przyszłym tygodniu. Pracownicy mają trzymiesięczny okres wypowiedzenia. Jednak przed odejściem z pracy będą wykorzystywać zaległe urlopy. Oznacza to, że szpital w dramatycznej sytuacji może się znaleźć już w połowie listopada.
Jak mówiła Agata Hałabuda, jedna z lekarek z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, obecnie w szpitalu przebywa 1500 pacjentów, który opiekuje się czterech lekarzy zamiast 15.
Inny lekarz Łukasz Klasa dodał, że po nagłośnieniu protestu przez lekarzy, do demonstrujących nie odezwał się nikt zarówno ze strony dyrekcji szpitala, ani ze strony rządu.
Ministerstwo zdrowia przekonuje jednak, że pozostaje w kontakcie z dyrekcją placówki.
- Na dzień dzisiejszy dyrekcja stwierdziła, że nie ma żadnego zagrożenia dla zdrowia i życia pacjentów, małych pacjentów w Prokocimiu. Niestety toczą się pewne negocjacje dotyczące wynagrodzeń. Skutkiem tych negocjacji jest między innymi wypowiadanie umów. To nie jest jedyny szpital w Polsce, w którym mamy do czynienia z tego typu problemem przy negocjacjach płacowych – powiedział Wojciech Andrusiewicz.
Słuchaj w: