W połowie lutego chojnicki ratusz rozstrzygnął przetarg na wywóz pozimowych nieczystości. Wygrała go firma z Nieżychowic. Zgodnie z umową miały trafiać na wysypisko w Nowym Dworze. Nasi słuchacze poinformowali, że samochód z workami nie zawsze tam dojeżdża.

- Jeździłem za tym samochodem jedno popołudnie i okazało się, że to, co zostało zebrane i wsypane do worków później zostało z nich wysypane przy Charzykowach, niedaleko działek Metalowca - mówi fotoreporter portalu weekendfm.pl Daniel Frymark.

Jeden z właścicieli firmy z Nieżychowic najpierw stwierdził, że nieczystości zebrane na chojnickich ulicach trafiają tylko na wysypisko. Potem zdanie zmienił:

- Jeżeli ktoś może zauważył, że wywoziliśmy, to może nie wiedział, że to może są liście, albo nie wiedział, że to są jakieś tam np. "shaczkowania".

- Czyli wszystko nie idzie na wysypisko? [pyt. reportera].

- Oczywiście, że nie.

- Co w workach zebrane to idzie wtedy gdzie? [pyt. reportera]

- Na wysypisko.

Właściciel gruntów, na które trafiła zawartość worków z Chojnic powiedział mi, że owszem pozwolił u siebie wysypywać część nieczystości, jednak nie w tym miejscu, w którym firma z Nieżychowic to zrobiła.

relacja

- Nawet, jeżeli ma porozumienie z kimś innym, to my tylko jesteśmy organem władnym wyrazić zgodę, aby to porozumienie realizował. Zwrócimy się o wyjaśnienia, audyt i w konsekwencji będziemy informować o podjętych decyzjach - mówi burmistrz Chojnic Arseniusz Finster.

Firma, która wygrała przetarg na wywóz nieczystości z miejskich ulic na wysypisko w Nowym Dworze w przetargu konkurencję pokonała ceną. Na tyle niską, że wzbudziło to wątpliwości urzędników, którzy prosili o dodatkowe wyjaśnienia, jak firma ma zamiar do interesu nie dokładać. Wszystko dlatego, że proponowana cena za godzinę pracy w porównaniu z rokiem ubiegłym spadła o blisko 50 procent. A wtedy usługi świadczyła ta sama firma z Nieżychowic.

Warto dodać, że koszt utylizacji nieczystości wywożonych z miasta do ZZO Nowy Dwór ponosi wykonawca. Za tonę oddanego tam piasku z solą, bo tego na ulicach i chodnikach zbiera się po zimie najwięcej - trzeba zapłacić około 200 złotych.

Arseniusz Finster