
Artykuł sponsorowany
W związku z wejściem w życie 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych (RODO) zmieniamy naszą Politykę Prywatności i Regulamin Portalu.
Prosimy o zapoznanie się ze zmianami. Więcej informacji na temat przetwarzania Twoich danych osobowych znajdziesz tutaj:
Zamknij oknoKoszalin (woj. zachodniopomorskie). Prokuratura ujawnia kolejne ustalenia w związku ze śmiercią dwóch kobiet, które brały udział w skoku spadochronowym w Kołobrzegu.
Kobiety spadły do morza i utonęły. Dotąd nikt w tej sprawie nie usłyszał zarzutów.
Jak poinformował Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie, wszyscy uczestnicy skoku mieli wykonać akrobacje w powietrzu, a potem wylądować na plaży w Kołobrzegu. Wiatr zniósł ich jednak na pełne morze.
- Kobiety miały założone pasy dociążające o wadze od 7 do 9 kilogramów, aby lądować równo razem z pozostałymi członkami grupy. Wynika tak z zeznania pilota samolotu oraz dwóch pozostałych mężczyzn. Pasy ujawniono także na wyłowionych ciałach – powiedział Gąsiorowski.
Zdradził również, że wstępne wyniki sekcji zwłok kobiet powinny pojawić się w przyszłym tygodniu.
Słuchaj w: