
Artykuł sponsorowany
W związku z wejściem w życie 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych (RODO) zmieniamy naszą Politykę Prywatności i Regulamin Portalu.
Prosimy o zapoznanie się ze zmianami. Więcej informacji na temat przetwarzania Twoich danych osobowych znajdziesz tutaj:
Zamknij oknoZobacz galerię z inscenizacji historycznej, która odbyła się podczas pikniku militarnego w Brusach.
Była to próba odtworzenia prawdziwych wydarzeń, które miały miejsce w Brusach w kwietniu 1944 r. Partyzanci odbili wtedy z rąk Niemców łącznika TOW "Gryf Pomorski" Wojciecha Warsińskiego.
Wojciech Warsiński pseudonim JELEŃ, pochodzący z Lubni, zostal pojmany 10 kwietnia w Lubni na dworcu i doprowadzony do aresztu policyjnego w Brusach. Ale nie pozostał sam, gdzieś głęboko w lasach pozostali jego koledzy.
Był rok 1944, 10 kwietnia, Brusy, areszt policyjny.
W dniu 10 kwietnia zostaje pojmany Wojciech Warsiński. W pierwszej wersji miał być odwieziony na przesłuchanie do SS w Wielkich Chełmach, ale łącznik niemieckiej żandarmerii zawiadomił posterunek w Brusach po pokazaniu komendantowi zawartości plecaka, w którym były ulotki gryfowskie i biało czerwona opaska. Postanowiono więc szybko dowieźć go z dworca na posterunek w Brusach. Obawiano się, że jeśli dostanie się na przesłuchanie w Wielkich Chełmach w ręce SS, może zostać tam zakatowany i więcej z niego nic by nie wyduszono.
Jeszcze tego samego dnia dowódca grupy z Lubni, zarazem kuzyn Wojciecha Warsińskiego, WŁADYSŁAW NAPIĄTEK, wysyła na zwiad pod budynek aresztu łączniczkę z Lubni ANNĘ WARSIŃSKĄ, siostrę Wojciecha. Ta rozpoznaje miejsce celi. Tego samego dnia donosi WŁADYSŁAWOWI NAPIĄTKOWI o sytuacji wokół budynku.
Następnego dnia o 6 rano sam Władysław Napiątek dla sprawdzenia informacji przybył pod budynek aresztu i nawiązania kontaku Warsińskim. Znał tę celę, bo sam w niej wcześniej siedział. Zawołał: WOJTEK! WOJTEK! W odpowiedzi usłyszał: WŁADEK TO TY? RATUJ BO GINĘ, ONI WSZYSTKO O MNIE WIEDZĄ. PO JUTRZE PO ŚWIĘTACH MAJĄ MNIE ZABRAĆ DO GDAŃSKA. WŁADEK RATUJ!! Władek na to: DOBRA! JEŻELI SKONTAKTUJĘ SIĘ DZIŚ Z LUDŹMI TP PRZYJDZIEMY PO CIEBIE W NOCY!
Tak jak obiecał tak też zrobił, skontaktował się i zabrał na wieczór swoich ludzi: Czesława Łukowicza, Edmunda Skwierawskiego z Lubni, Pawła Rosinka pochodzącego z Kościerzyny i Maksymiliana Stawińskiego.Tych pięć osób ruszyło nocą z Lubni. Szli torami. Przed Brusami w okolicy wiatraka przy szosie w Gacniku skręcili na łąki – na polach miejscami leżał jeszcze śnieg.
Tak rozpoczęła się akcja odbicia Warsińskiego.
Imprezę zorganizowało Stowarzyszenie Miłośników Historii Gryfa Pomorskiego "Cis" z Męcikała.