fundusz remontowy w równej wysokości dla wszystkich lokatorów, nie uwzględniając wielkości lokalu i udziałów w nieruchomości? Taką zasadę przyjęła wspólnota „Dom pod lasem” w Koczale, a wątpliwości ma jedna z jej członkiń Elżbieta Rekowska.
„To niesprawiedliwe, żebym płaciła tyle samo, co właściciel mieszkania większego o 8 metrów”- mówi kobieta:
Co więcej, nasza słuchaczka twierdzi, że na zebraniu Wspólnoty w czerwcu 2006 roku nie było mowy o podwyższeniu tej kwoty z 40 do 120 złotych. I że uchwała w tej sprawie została po prostu „dopisana”:
”Księgowa wyjaśniła, że uchwała została przedłożona tydzień po zebraniu. Prezes niejako wymusił na księgowej aby właśnie tak naliczała odpisy”.
Była już księgowa Danuta Ryngwelska we wspomnianym zebraniu nie uczestniczyła, więc nie wie, czy sporną uchwałę podejmowano. Ale potwierdza, że podwyższoną stawkę zastępca prezesa zapisał jej na kartce papieru, nie będącej zatwierdzoną i podpisaną ustawą.
Elżbieta Rekowska próbowała unieważnić decyzję wspólnoty, ale popełniła błąd formalny, więc sąd w Miastku oddalił jej pozew.
Teraz liczy, że sprawą zainteresuje się prokuratura.
Tymczasem Adam Matynia, prezes wspólnoty „Dom pod lasem” w Koczale, a na co dzień dyrektor jednego z człuchowskich banków, nie zgodził się na nagranie rozmowy. Jego zdaniem, zarząd wspólnoty i on sam działają dobrze, w dodatku społecznie, za co jeszcze spotykają go nieprzyjemności