liście Wildsteina.
Starosta Drozdowski twierdzi, że nigdy nie miał żadnych kontaktów z SB. Zapowiada też, że wystąpi do Instytutu Pamięci Narodowej z wnioskiem o nadanie mu statusu osoby pokrzywdzonej.
Lista Wildsteina to nie lista agentów i współpracowników Służb Bezpieczeństwa, a jedynie lista katalogowa zasobów IPN.
Starosta Drozdowski poproszony przez nas o komentarz do zaistniałej sytuacji powiedział: "W związku z pojawieniem się mojego nazwiska na tzw. liście Wildsteina oświadczam, że po pierwsze, mój życiorys i moja historia w tym temacie są krystalicznie czyste i mimo, że od dawna pełnię funkcje publiczne, nigdy nie miałem żadnych kontaktów z aparatem Służb Bezpieczeństwa PRL i nie było w stosunku do mojej osoby żadnych prób werbunku. Po drugie, skoro moje imię i nazwisko pojawiło się na liście, moim obowiązkiem jest dociec, czy rzeczywiście jest to moje imię i nazwisko. A wiąże się to z wystąpieniem do IPN z wnioskiem o status osoby pokrzywdzonej i wgląd do teczki. Po trzecie, jeśli się okaże, że jest to jednak moja teczka, chciałbym wiedzieć, kto, kiedy i dla jakich celów ją sporządził i jakie materiały się w niej znajdują, bo nie mam w swym życiorysie żadnych zdarzeń, które by mnie kompromitowały i mogły być powodem donosów".
Jeśli chodzi o całą Radę Powiatu Sępoleńskiego, to z listy Wildsteina tylko jedno imię i nazwisko, oprócz starosty, pasuje do składu osobowego rady. W związku z tym o status osoby pokrzywdzonej może się starać także radny Marek Lewandowski