
Artykuł sponsorowany
W związku z wejściem w życie 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych (RODO) zmieniamy naszą Politykę Prywatności i Regulamin Portalu.
Prosimy o zapoznanie się ze zmianami. Więcej informacji na temat przetwarzania Twoich danych osobowych znajdziesz tutaj:
Zamknij oknoWarszawa. We Francji nie ustają gwałtowne protesty przeciwko reformie emerytalnej. Wprawdzie rząd chce podnieść wiek emerytalny z 62 do zaledwie 64 lat, ale dla protestujących to za dużo i za nic mają argument, że w innych państwach Unii Europejskiej na emeryturę przechodzi się dopiero w wieku 67 lat.
Jak zauważa korespondent "Gazety Wyborczej" w Paryżu Piotr Moszyński, kwestia przywilejów emerytalnych to dla Francuzów sprawa niezwykle istotna i - jak uczy historia - każdy rząd próbujący zmienić zasady na mniej korzystne od dotychczasowych musi się liczyć z protestami, a wręcz z utratą władzy.
Prezydent Macron i jego liberalna ekipa wydają się jednak zdeterminowani, by wiek emerytalny wreszcie podnieść, bo - jak argumentują - tylko w ten sposób da się utrzymać dotychczasowy system emerytalny, w którym świadczenia są finansowane ze składek potrącanych z wynagrodzenia osób aktywnych zawodowo.
Słuchaj w: