
Artykuł sponsorowany
W związku z wejściem w życie 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych (RODO) zmieniamy naszą Politykę Prywatności i Regulamin Portalu.
Prosimy o zapoznanie się ze zmianami. Więcej informacji na temat przetwarzania Twoich danych osobowych znajdziesz tutaj:
Zamknij oknoRosyjska inwazja na Ukrainę wywołała nie tylko niedobory węgla czy gazu ziemnego. Wraz z nadejściem mrozów może się okazać, że drogowcom zabraknie soli do posypywania ulic. Tę bowiem dotąd sprowadzano z Ukrainy i Białorusi, a tymczasem Ukraina broni się przed inwazją "orków", a Białoruś za pomoc Rosji zasłużenie objęta jest sankcjami.
Dlatego sól drogowa na nadchodzący sezon jedzie do Polski z zachodu Europy, a nawet płynie - z Egiptu. Problem polega na tym, że terminale służące z portach do przeładunku podobnych surowców priorytetowo traktują dziś przede wszystkim dostawy importowanego węgla. Nawiasem mówiąc, cena importowanej soli jest obecnie znacznie wyższa niż przed rokiem.
Drogowcy zapewniają, że mają zapasy na około jednej trzeciej sezonu, szukają też nowych dostawców. Liczą wreszcie, jak zresztą wszyscy, że tegoroczna zima będzie lekka.
Słuchaj w: