
Artykuł sponsorowany
W związku z wejściem w życie 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych (RODO) zmieniamy naszą Politykę Prywatności i Regulamin Portalu.
Prosimy o zapoznanie się ze zmianami. Więcej informacji na temat przetwarzania Twoich danych osobowych znajdziesz tutaj:
Zamknij oknoW doliczonym czasie bramkę na wagę zwycięstwa strzelił bramkarz Bytovii.
Bytovia Bytów w ostatnim meczu tego sezonu wygrała wyjazdowe spotkanie z GKS Katowice 2:1. Mimo tego zwycięstwa spada z 1 ligi, gdyż bezpośredni rywal bytowian Wigry Suwałki pokonał lidera rozgrywek Raków Częstochowa co dało drużynie z Suwałk utrzymanie. Bezpośrednio po meczu Adrian Stawski łamiącym się głosem komentował to co się stało.
- Kolejka cudów, ale tak naprawdę to nie można liczyć na ostatni mecz, trzeba zawsze liczyć na siebie. Zrobiliśmy, co mieliśmy zrobić, bo go wygraliśmy. Musieliśmy liczyć na Raków, że co najmniej zremisuje. Cieszyliśmy się po strzelonej bramce na 2:1, niestety dowiedzieliśmy się, że Wigry też strzeliły w doliczonym czasie bramkę. Ciężko przełknąć to, niestety stało się coś najgorszego, jest smutek, żal.
- Co dalej z Bytovią Bytów?
- To już pytanie nie do mnie. Będzie walne zgromadzenie i teraz pytanie, czy znajdą się ludzie, którzy będą chcieli odbudować to wszystko, czy będzie najgorszy scenariusz. Ciężko mi dzisiaj powiedzieć.
Adrian Stawski
Rozmawiał Marcin Pacyno. Bytovia ostatecznie sezon 2018/2019 zakończyła na 16. miejscu z dorobkiem 37 pkt.
Słuchaj w: