
Artykuł sponsorowany
W związku z wejściem w życie 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych (RODO) zmieniamy naszą Politykę Prywatności i Regulamin Portalu.
Prosimy o zapoznanie się ze zmianami. Więcej informacji na temat przetwarzania Twoich danych osobowych znajdziesz tutaj:
Zamknij oknoMężczyzna wycofał wniosek o samoukaranie.
Andrzej S. w człuchowskim sądzie stawił się jedynie w towarzystwie córki. Nie miał adwokata. Fot. Wojciech Piepiorka
Proces Andrzeja S. z Przechlewa, oskarżonego o utopienie psa, nie zakończył się dziś (15.05) w trybie uproszczonym. Mężczyzna wycofał wniosek o samoukaranie, zakładający dwa lata bezwzględnego więzienia, pięcioletni zakaz posiadania zwierząt i 1000 zł nawiązki. Jak powiedział przed salą sądową reporterowi Weekend FM oskarżony Andrzej S., liczy na łagodniejszy wymiar kary, niż ten uzgodniony z prokuratorem.
Wobec tego przed Sądem Rejonowym w Człuchowie odbyła się dziś (15.05) pierwsza rozprawa, podczas której oskarżony przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. Jak mówił, psa Niko miał od 14 lat. W ostatnich miesiącach przed jego utopieniem psiak podupadł na zdrowiu, nie trzymał moczu, brudził w mieszkaniu. Mężczyźnie brakowało też pieniędzy na wizyty u weterynarza.
"Wziąłem psa na działkę, tam wsadziłem do worka, zawiązałem, wywiozłem rowerem nad jezioro i wrzuciłem do wody" - wyjaśniał Andrzej S.
- Poszedłem na działkę i później mówię: dokąd się będę męczył. Tak na działce myślę - a wezmę go utopię i będzie święty spokój. Rozbujałem ten worek i wrzuciłem do wody. Nie mogłem patrzeć na to, ale z drugiej strony ulżyło, no mówię: nie będzie robił w domu już żadnych zanieczyszczeń i odjechałem jak najprędzej z tego miejsca.
Andrzej S.
Jak dodał oskarżony, wybrał akurat utopienie, bo to nie wiązało się z ujadaniem psa i rozlewem jego krwi. Przyznał jednak, że żałuje swojego czynu i gdyby mógł cofnąć czas, pożyczyłby pieniądze i uśpił zwierzę u weterynarza. "Dziś zrobiłbym inaczej, bo pies cierpiał, a ja mam przez tę sytuację nieprzyjemności. Jestem na językach. Wszyscy mi wypominają. Także rodzina się ode mnie odwróciła" - mówił w sądzie Andrzej S.
"Gdyby ten pan zwrócił się do nas po pomoc, na pewno byśmy jej nie odmówili".
Tak zeznał podczas dzisiejszej rozprawy w Sądzie Rejonowym w Człuchowie prezes człuchowskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami Karol Krasienkiewicz. Był jednym ze świadków w procesie Andrzeja S. Mieszkaniec Przechlewa jest oskarżony o to, że w grudniu ubiegłego roku zabił swojego psa, żywcem wkładając go do worka i wrzucając do jeziora.
"Nie jestem weterynarzem i nie potrafię ocenić jakie dolegliwości odczuwał pies po wrzuceniu go do lodowatej wody. Ja bardziej czuje się psychologiem tych zwierząt. I z takiej perspektywy czyn oskarżonego jest dla mnie szczególnie okrutny" - mówił w sądzie Karol Krasienkiewicz:
- Ja z racji tego, co robię, trochę inaczej patrzę na zwierzęta. Dla mnie zwierzęta to nie są tylko zwierzęta. Są przyjaciółmi rodziny, te domowe zwierzęta, to są członkowie naszych rodzin, a w takim wypadku, kiedy pies przez długie lata mieszka ze swoim katem, jest to okrucieństwo totalne z najwyższej półki.
Karol Krasienkiewicz
Jak dodał Karol Krasienkiewicz, z jego wiedzy i doświadczenia wynika, że pies mógł umrzeć także z powodu nagłego ustania akcji serca, spowodowanej szokiem termicznym po wrzuceniu do lodowatej wody. "Mam tylko nadzieję, że pies nie cierpiał długo i śmierć przyszła szybko" - mówił w sądzie Karol Krasienkiewicz.
Podczas dzisiejszej rozprawy zeznawała także jedna z córek oskarżonego. Kolejne posiedzenie sądu zaplanowane jest pod koniec maja. Przypominamy, że dziś (15.05) po 16.00 w popołudniowym paśmie Weekend FM wysłuchacie rozmowy naszego reportera z oskarżonym Andrzejem S.
Andrzej S. z Przechlewa miał psa o imieniu Niko. Zadał mu jednak okrutną śmierć. W grudniu ubiegłego roku wrzucił psa do worka, zawiązał go i wrzucił do jeziora w swojej miejscowości. Teraz ponosi konsekwencje swojego czynu. Dziś (15.05) przed Sądem Rejonowym w Człuchowie ruszył jego proces. Mężczyźnie grozi nawet pięć lat więzienia. Przed pierwszą rozprawą na sądowym korytarzu z oskarżonym rozmawiał reporter Weekend FM Wojciech Piepiorka.
rozmowa z Andrzejem S.
Słuchaj w: