
Artykuł sponsorowany
W związku z wejściem w życie 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych (RODO) zmieniamy naszą Politykę Prywatności i Regulamin Portalu.
Prosimy o zapoznanie się ze zmianami. Więcej informacji na temat przetwarzania Twoich danych osobowych znajdziesz tutaj:
Zamknij oknoBurmistrz: "rozumiemy środowisko nauczycielskie".
Jeszcze w ubiegły poniedziałek dyrektor miejskiej oświaty w Chojnicach mówił, że nie ma podstaw prawnych do wypłaty wynagrodzeń dla strajkujących nauczycieli. Po tygodniu władze miasta nadal podkreślają, że za strajk płacić nie mogą. Jednak dają jasny sygnał, że nie zostawią nauczycieli w finansowej potrzebie. Na co więc mogą liczyć protestujący pracownicy szkół? Szczegóły zna Michał Drejer.
Przekaz burmistrza Chojnic do nauczycieli jest z jednej strony bardzo klarowny:
- Ja nie widzę formuły prawnej ani organizacyjnej, żeby zapłacić za strajk.
Jednak z drugiej strony Arseniusz Finster podkreśla, że miasto nie zamierza odliczyć pieniędzy, które niejako zaoszczędzi na obciętych wynagrodzeniach, od ustalonej subwencji oświatowej:
- Jest możliwość, mówię dyplomatycznie, żeby w terminie postrajkowym w jakiś sposób związać się z nauczycielami czy poprzez dodatek motywacyjny wyższy, czy poprzez napisanie jakiegoś programu dydaktycznego, żeby ich wesprzeć.
Burmistrz Chojnic zapewnia także, że pomoc dyrektorom szkół w organizacji egzaminów gimnazjalnych i ósmoklasistów to nie łamanie strajku, a działanie dla dobra uczniów.
- Rozumiemy środowisko nauczycielskie, wspieramy ich, bo uważamy, że zarabiają za mało. Powinni zarabiać znacznie więcej.
Dziś (16.04) Arseniusz Finster zamierza odwiedzić strajkujących w prowadzonych przez ratusz szkołach, aby porozmawiać, a przy okazji poczęstować ich zakupioną przez urząd drożdżówką.
relacja
Słuchaj w: