
Artykuł sponsorowany
W związku z wejściem w życie 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych (RODO) zmieniamy naszą Politykę Prywatności i Regulamin Portalu.
Prosimy o zapoznanie się ze zmianami. Więcej informacji na temat przetwarzania Twoich danych osobowych znajdziesz tutaj:
Zamknij oknoOd początku lutego Jednostkę Wojskową w Czarnem chroni prywatna wyspecjalizowana firma ochroniarska. Tym samym, wzorem innych jednostek w kraju, również w tej w Czarnem zniknęły tradycyjne warty pełnione przez żołnierzy.
Wynika to z profesjonalizacji armii. Jeszcze do niedawna obiekty wojskowe strzegli żołnierze z poboru odbywający służbę zasadniczą, a sama służba wartownicza była jednym z elementów szkolenia.
Teraz się to zmieniło, bo armia stała się zawodowa. Jednym słowem, jak tłumaczy wojsko, żołnierz ma się profesjonalnie szkolić, a nie stać przy bramie.
Mówi zastępca dowódcy 52. Batalionu Remontowego Ziemi Człuchowskiej w Czarnem major Krzysztof Klin:
major Krzysztof Klin
W taki sposób ochranianych jest w Polsce już ponad 50% jednostek wojskowych. W sumie jest to około 350 obiektów.
Ich ochroną zajmują się tak zwane Specjalistyczne Formacje Obronne, w których zatrudniani są wysoko wykwalifikowani i licencjonowani pracownicy.
Jednostkę wojskową w Czarnem ochrania globalna firma G4S, która strzeże też między innymi Pentagon, dowództwo NATO w Brukseli, słynną Akademię Wojskową West Point, czy też bazy sił pokojowych w Kosowie i Korei.
Wojsko szacuje, że taki system ochrony jest tańszy nawet o jedną trzecią.