- sobota, 16 września 2006 9:00
Ojciec 31-latka z Wierzchowa Czł. wini pogotowie ratunkowe za śmierć syna
Kilka razy wzywali karetkę.
Za każdym razem jednak odmawiano jej przyjazdu. Lekarze pojawili się na miejscu dopiero po interwencji policji. Niestety, dwa dni później chory zmarł w szpitalu. Gdyby pogotowie ratunkowe przyjechało od razu, 31-letni Tomasz Dąbkowski z Wierzchowa Człuchowskiego pewnie by żył. Tak twierdzą ojciec i sąsiedzi zmarłego przed tygodniem mężczyzny. Do zdarzenia doszło 7 września.
Jego stan się pogarszał – mówi Stefan Dąbkowski, ojciec zmarłego. Kiedy zadzwonił na pogotowie, poradzono mu by zgłosił się do lekarza rodzinnego. Ojciec tłumaczył, że syn nie jest ubezpieczony. „A po drugie w takim stanie, gdzie ja bym z nim pojechał, do lekarza?” – pyta. Kiedy odmówiono wysłania karetki, pan Stefan zwrócił się o pomoc do sąsiada. On także usłyszał, że karetka nie przyjedzie. Sąsiad zwrócił się więc o pomoc do opieki społecznej, a jej kierownik do policji. Dopiero ta interwencja odniosła skutek - karetka przyjechała.
Pogotowie ratunkowe nie ma sobie nic do zarzucenia - twierdzi kierownik działu pomocy doraźnej w Człuchowie Tadeusz Górniak. Jego zdaniem, wzywający źle ocenili stan chorego, a czas dojazdu karetki nic by tu nie zmienił. „ To nie miało znaczenia. Kiedy on już dotarł do szpitala, właściwie był już na równi pochyłej. Nie dało się zatrzymać już dalszego przebiegu choroby” – tłumaczy Tadeusz Górniak. Jak dodał, gdyby karetka przyjechała godzinę czy dwie wcześniej, to nie miałoby znaczenia, taki był stan chorego. „Człowiek, który wzywał karetkę pogotowia, powiedział, że pacjent ma gorączkę i dreszcze. Tego typu zachorowania załatwiane są przez lekarza rodzinnego i taką odpowiedź uzyskał ojciec” – relacjonuje kierownik.
Ponadto, jak zapewnia Tadeusz Górniak, to, że chory nie był ubezpieczony nie miało wpływu na to, że karetka nie przyjechała od razu. „Ten człowiek nie wybrał lekarza rodzinnego. Z tego co wiem chorował od trzech tygodni. W tym czasie mało wstawał z łóżka, niewiele jadł, stracił na wadze około 16 kg. Nie zgłosił się ani razu do lekarza” – powiedział Górniak. Wśród pytań, jakie dyspozytor zadaje, nie ma pytania o ubezpieczenie – podkreślił i dodał: „jedziemy zawsze, jeżeli z wezwania wynika, że jest zagrożone życie ludzkie”.
Ojciec zmarłego nie wyklucza, że zgłosi sprawę do prokuratury.
Weekend FM
redakcja@weekendfm.pl
Wszelkie materiały (w szczególności informacje lokalne, zdjęcia, grafiki, filmy) zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Zabronione jest bez zgody Redakcji Radia Weekend FM/portalu weekendfm.pl wyrażonej na piśmie pod rygorem nieważności: kopiowanie, rozpowszechnianie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie w całości lub we fragmentach informacji, danych, materiałów lub innych treści poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym.