W związku z wejściem w życie 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych (RODO) zmieniamy naszą Politykę Prywatności i Regulamin Portalu.

Prosimy o zapoznanie się ze zmianami. Więcej informacji na temat przetwarzania Twoich danych osobowych znajdziesz tutaj:

Zamknij okno
Zamknij okno  X

Radio Weekend

Słuchaj on-line:

Słuchaj Radia Weekend

Teraz Gramy (graliśmy wcześniej):

.

.

Na antenie:

.

.

Napisz do nas:

  • środa, 28 maja 2025 14:01

Artykuł sponsorowany

Gdy mistrzowie przyjechali do Chojnic. Opowieść o meczu, który zatrzymał miasto

31 października 1981 roku. Dla większości Polaków - dzień jak co dzień, wczesna jesień, szaruga, zapowiedź Wszystkich Świętych. Dla Chojnic - data, która na zawsze zapisała się złotymi zgłoskami w lokalnej historii. Tego dnia na stadionie przy Mickiewicza 12 czas się zatrzymał. Przeciwnikiem miejscowej Chojniczanki był bowiem sam Widzew Łódź - ówczesny mistrz Polski, w składzie z Bońkiem, Żmudą i Smolarkiem.

Gdy mistrzowie przyjechali do Chojnic. Opowieść o meczu, który zatrzymał miasto

fot. archiwum zawodników Chojniczanki

Na trybunach tłum, jakiego nigdy wcześniej i długo później nie widziano. Deszcz padał bez ustanku, ale nikt na to nie zwracał uwagi. Bo w Chojnicach rozgrywał się prawdziwy spektakl.

 

Preludium

 

Chojniczanka występowała wówczas w okręgówce. Nowy szkoleniowiec, Mieczysław Krajecki, tchnął jednak w drużynę nowe życie. Rozgrywki Pucharu Polski 1981/1982 rozpoczęły się dla niej jak sen. Najpierw demolka 6:1 z Wisłą Tczew. Potem efektowne 5:0 z Bałtykiem Gdynia. Emocje sięgnęły zenitu w starciu ze Stoczniowcem Gdańsk. Do 87. minuty 0:1. Cisza na trybunach. I wtedy Tadeusz Urbański - zupełnie niespodziewanie - wyrównuje. Dogrywka niczego nie zmienia, ale po pewnie egzekwowanych rzutach karnych Chojnice szaleją.

 

Kolejny rywal - Gryf Słupsk. Różnica dwóch klas? Tylko na papierze. Bo na boisku to Chluba Grodu Tura narzuciła warunki. Gole Stanisława Kuczkowskiego i Tadeusza Słomińskiego dały zasłużone 2:1 i przepustkę do 1/16 finału. Już wtedy mówiono o małej sensacji. Ale nikt nie spodziewał się, co przyniesie los.

 

Losowanie, które wywołało dreszcze

 

Gdy ogłoszono pary 1/16 finału, nikt w Chojnicach nie mógł uwierzyć. Do małego miasta na Pomorzu miał przyjechać sam Widzew Łódź. Klub, który właśnie reprezentował nasz kraj w europejskich pucharach. Klub, który w składzie miał bohaterów reprezentacji - dosłownie trzy dni wcześniej Polska pokonała w Buenos Aires Argentynę 2:1, a jednego z goli zdobył Zbigniew Boniek. Zagrali też Włodzimierz Smolarek i Władysław Żmuda. Józef Młynarczyk, choć kontuzjowany, również był częścią tamtej drużyny.

 

I teraz ci piłkarze - żywe legendy - mieli przyjechać na Mickiewicza 12. Miejscowi działacze łapali się za głowy. Kibice ustawiali się w kolejkach po bilety. 13 tysięcy w przedsprzedaży? Gdyby tylko stadion miał więcej miejsc, frekwencja sięgnęłaby 20 tysięcy.

 

W mieście mówiło się tylko o tym. W szkołach, zakładach pracy, na przystankach. Wszyscy pytali: "Czy Chojniczanka ma jakiekolwiek szanse?". I choć nikt nie wypowiadał tego na głos, w sercach wielu tliła się iskierka nadziei. Taka, jak w sercach kibiców Crystal Palace przed niedawnym finałem Pucharu Anglii przeciwko Manchesterowi City.

 

Ten dzień

 

W końcu nadszedł 31 października 1981 roku. Deszcz padał niemal bez przerwy. Ale kto by się tym przejmował? Tłum płynął ulicami Chojnic w jednym kierunku - na stadion. Ostatecznie zebrało się tam około 15 tysięcy ludzi. Nikt nie chciał przegapić chwili, która miała być punktem zwrotnym w historii lokalnej piłki.

 

Widzew przyjechał z małym opóźnieniem. Trener Krajecki zdębiał, gdy zobaczył skład rywala - Boniek, Smolarek i Żmuda rzeczywiście mieli zagrać. Goście byli zmęczeni podróżą z Argentyny, ale nie zamierzali odpuszczać. "Władek, Smolar i ja grzecznie wsiedliśmy do klubowej dacii, a może zastavy, którą prowadził Marek Tobiasz, sekretarz Widzewa i… kierunek Chojnice. Hotel, kilka godzin snu i znowu trzeba było grać i wygrać!", wspomina "Zibi" w książce pt. "Mecze mojego życia".

 

Trybuny eksplodowały

 

Boisko grząskie, warunki trudne. Ale to tylko dodało dramaturgii. I wtedy - w 37. minucie - stało się coś, co przeszło do legendy.

 

Andrzej Skiba przejął piłkę we własnym polu karnym. Ruszył, podał prostopadle do Tadeusza Słomińskiego. Ten zauważył nadbiegającego Jana Synoradzkiego i zagrał głową. Synoradzki przyjął piłkę, zwiódł bramkarza i… strzelił do pustej bramki.

 

1:0 dla Chojniczanki!

 

Stadion eksplodował. Ludzie skakali, płakali, ściskali się. "Czy to możliwe?" - pytali sami siebie.

 

Jednak tuż przed przerwą Zbigniew Boniek - świeżo po występie przeciw mistrzom świata - pokazał, dlaczego był jednym z najlepszych piłkarzy w Europie. 1:1.

 

Marzenie, które trwało 65 minut

 

Druga połowa rozpoczęła się z impetem. Gospodarze nie cofali się - to nie był zespół, który zamierzał jedynie bronić remisu. Z kolei goście byli coraz bardziej sfrustrowani, ale też coraz groźniejsi.

 

W 65. minucie Marek Filipczak dopełnił formalności, trafiając do pustej bramki. 2:1 dla Widzewa.

 

Do końca meczu Chojniczanka walczyła z Widzewem jak równy z równym. Łodzianie ostatecznie wygrali, ale w Chojnicach nikt - absolutnie nikt - nie mówił o porażce. To był dzień, kiedy lokalny klub z okręgówki na chwilę sięgnął piłkarskiego nieba.

 

Legenda, która żyje

 

Minęły lata, a wspomnienie tamtego meczu nie blednie. 30 października 2024 roku na stadionie przy Mickiewicza 12 odbyła się uroczystość. Na murawę wkroczyli ci, którzy tamtego dnia walczyli jak lwy: Jan Synoradzki, Józef Laskowski, Henryk Briegmann, Czesław Adamczyk, Stanisław Kuczkowski, Tadeusz Słomiński i inni. Wszyscy przywitani brawami i łzami wzruszenia.

 

Chojniczanka może i przegrała wtedy 1:2, ale w oczach tysięcy kibiców wygrała wszystko. Szacunek. Serca. Historię.

 

Są mecze, które zapisuje się w tabelach. Są też takie, które zapisują się w sercach. Starcie z Widzewem w 1981 roku należy do tej drugiej kategorii. Bo choć lał deszcz, a końcowy wynik był niekorzystny, to właśnie wtedy Chojnice pokazały, czym jest prawdziwy futbol. Pasją. Walką. Dumą.

 

Ziemowit Ochapski, najlepsibukmacherzy.pl

 

Artykuł zawiera link prowadzący do strony najlepsibukmacherzy.pl, poświęconej wyłącznie legalnym bukmacherom posiadającym zezwolenie Ministra Finansów na urządzanie zakładów wzajemnych na terenie Polski. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest niezgodny z prawem i wiąże się z konsekwencjami prawnymi. Zakłady bukmacherskie przeznaczone są tylko dla pełnoletnich i wiążą się z ryzykiem uzależnienia oraz utraty środków finansowych. Graj odpowiedzialnie.

Wszelkie materiały (w szczególności informacje lokalne, zdjęcia, grafiki, filmy) zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Zabronione jest bez zgody Redakcji Radia Weekend FM/portalu weekendfm.pl wyrażonej na piśmie pod rygorem nieważności: kopiowanie, rozpowszechnianie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie w całości lub we fragmentach informacji, danych, materiałów lub innych treści poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym.

Podcasty Weekend FM

Kafelek audycji: Opowiem Ci historię. Wydanie specjalne.
Kafelek audycji: Twoje zdrowie
Kafelek audycji: Weekend w lesie
Kafelek audycji: Sportowy Weekend w Weekend FM
Kafelek audycji: Weekend w ogrodzie

Sport:

Ostatnio dodane artykuły:

Copyright © 2001-2025 Radio Weekend, PETRUS Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, Korzystanie z portalu oznacza akceptację regulaminu - polityki prywatności - polityki plików cookies
Powiadomienie o plikach cookie Strona korzysta z plików cookies do celów statystycznych. Korzystając z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki będą one zapisane w pamięci urządzenia, więcej informacji na temat zarządzania plikami cookies znajdziesz w Polityce prywatności. zamknij