
Artykuł sponsorowany
W związku z wejściem w życie 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych (RODO) zmieniamy naszą Politykę Prywatności i Regulamin Portalu.
Prosimy o zapoznanie się ze zmianami. Więcej informacji na temat przetwarzania Twoich danych osobowych znajdziesz tutaj:
Zamknij okno"Jesteśmy zaskoczeni wypowiedzią radnego".
"Nie jesteśmy Bizancjum i nie żerujemy na samorządach" - tak prezes fundacji prowadzącej schronisko dla zwierząt w Kościerzynie komentuje słowa radnego Rady Miejskiej w Busach. Jak informowaliśmy na antenie Weekend FM, radny Marcin Cysewski podczas sesji, na której przyznawana była kwota ponad 91 tys. zł dla schroniska, sugerował, że żeruje ono na samorządach.
- Jesteśmy zaskoczeni wypowiedzią radnego. Mamy nadzieję, że to wynika z jego niewiedzy, a nie ze złych intencji. Nasze stawki wynikają z olbrzymich kosztów, z którymi wszyscy się borykamy i prywatnie i zawodowo typu prąd, wywóz śmieci, który u nas kształtuje się w granicach 7-8 tys. miesięcznie. W schronisku jest 18 pracowników, a płace minimalne cały czas rosną.
Wojciech Gebert
- Kolejnym największym kosztem naszej działalności jest opieka weterynaryjna i zabiegi, których psy czasem potrzebują, a kosztują one kilka tysięcy złotych - mówi Weekend FM prezes Fundacji "Animalsi" Wojciech Gebert. Prezes zaznacza także, że pieniądze przekazywane na schronisko to kwota brutto, od której fundacja odprowadza 23 procent podatku. A koszta utrzymania zwierząt w schronisku są dużo wyższe, niż dotacje, które otrzymują od samorządów. Gebert zaznacza także, że wolontariusze, których mają, nie zastępują pracowników. Ich rolą jest głównie wyprowadzenie psów na spacery.
Słuchaj w: