
Artykuł sponsorowany
W związku z wejściem w życie 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych (RODO) zmieniamy naszą Politykę Prywatności i Regulamin Portalu.
Prosimy o zapoznanie się ze zmianami. Więcej informacji na temat przetwarzania Twoich danych osobowych znajdziesz tutaj:
Zamknij oknoWczoraj (24.05) odbyła się kolejna rozprawa.
Sprawa pożaru w chojnickim hospicjum, w którym w styczniu 2020 roku zginęły cztery osoby, znowu na wokandzie. Wczoraj w sądzie był m.in. strażak OSP z Chojnic - jeden z tych, którzy pracowali na miejscu tragedii. Przyznał, że zdziwił go brak czujników dymu w hospicjum.
- Ale wydaje mi się, że taki budynek powinien mieć instalację chociaż alarmową na zasadzie czujników dymu.
strażak
Nie było to wymagane prawem - zeznał inny świadek - członek Rady Fundacji "Palium", która prowadzi hospicjum. A co z faktem, że w obiekcie nie było też hydrantów, choć ich zainstalowanie niemal rok przed tragicznym pożarem zaleciła po kontroli chojnicka straż pożarna? Na to, zdaniem świadka, nie było pieniędzy, bo zarząd w pierwszej kolejności dbał o zakup leków i urządzeń dla chorych, o pensje i regulowanie rachunków. Równolegle prowadził przebudowę i rozbudowę obiektu.
- Wiem, że zarząd po prostu zbierał te pieniądze na wykonanie tych rzeczy.
członek Rady Fundacji "Palium"
Twierdził przesłuchiwany, dodając, że według jego wiedzy hydranty miały być w końcu zamontowane, a wybrana firma miała to zrobić "po nowym roku". Wcześniej jednak - jak wiadomo - w hospicjum wybuchł pożar.
Przed pożarem nie udało się też przeprowadzić tu szkolenia przeciwpożarowego personelu. Ze słów zeznającego wczoraj przed sądem specjalisty w tym zakresie wynika, że on także umawiał się z zarządem na styczeń 2020 roku. Tomasz B. - jako praktyk - ocenił przydatność hydrantów i postawę osób, które pełniły dyżur w hospicjum w noc tragedii. Według niego hipotetyczne użycie tego sprzętu w tym konkretnym przypadku i tak na niewiele by się zdało, bo pożar szybko się rozwijał.
Przypomnijmy - pożar w hospicjum zaprószył jeden z podopiecznych, a oskarżeni w tej sprawie są szefowie placówki: Barbara Bonna i Jerzy Krukowski. Ciąży na nich zarzut niedopełnienia obowiązków w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa przeciwpożarowego.
Słuchaj w: