
Artykuł sponsorowany
W związku z wejściem w życie 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych (RODO) zmieniamy naszą Politykę Prywatności i Regulamin Portalu.
Prosimy o zapoznanie się ze zmianami. Więcej informacji na temat przetwarzania Twoich danych osobowych znajdziesz tutaj:
Zamknij oknoWłaściciel stada jest przekonany, że za ataki odpowiedzialne są wilki.
Dzikie zwierzęta zagryzły siedem owiec w Wąglikowicach w gminie Kościerzyna. Właściciel stada jest przekonany, że zrobiły to wilki. Do pierwszego ataku doszło w minioną niedzielę (30.04.). Zwierzęta przedostały się przez ogrodzenie z drucianej siatki i zaczęły polować na owce kameruńskie. Zagryzionych zostało siedem sztuk - mówi Weekend FM właściciel hodowli Paweł Norek:
- Wilki wykorzystały to ogrodzenie, zagnały w taki sposób, żeby je pozabijać. Zaczęły się bawić, 1 sztuka została pożarta na miejscu, pozostałe zostały zabite w sposób charakterystyczny dla wilka, czyli łapiąc w szyję, zagryzając, puszczając i idzie dalej zabijać następne.
Paweł Norek
Do kolejnego ataku doszło wczoraj (03.05.). Zagryziona została kolejna owca.
- Sądząc po śladach i pozostałości sierści wyniesiono ją jako pokarm dla młodych. Jestem przekonany, że za te ataki odpowiedzialne są wilki - mówi Weekend FM właściciel hodowli:
- Żaden pies tego nie zrobi. Pies będzie szarpał za nogi, chwyci. Owca nie jest taka mała, takich dużych psów tutaj w okolicy nie mamy, a pies szkód bardziej narobi na kończynach, a nie będzie chwytał za szyję, jeden cios i nie będzie zabijał.
Paweł Norek
Paweł Norek o sprawie poinformował już policję, koło łowieckie i Nadleśnictwo Kościerzyna. Te jednostki przyjęły zawiadomienie, ale nie prowadzą w tej sprawie czynności. Jak twierdzą, nie są odpowiedzialne za gospodarkę wilkiem, który jest zwierzyną chronioną. Właściciel stada zamierza o sprawie poinformować także Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska. Sam po zaistniałym zdarzeniu rozważa zawieszenie działalności hodowlanej.
- Liczę jednak na zainteresowanie odpowiednich instytucji tym tematem, aby w przyszłości nie dochodziło na tym terenie do podobnych zdarzeń - mówi naszej reporterce Paweł Norek.

Słuchaj w: