
Artykuł sponsorowany
W związku z wejściem w życie 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych (RODO) zmieniamy naszą Politykę Prywatności i Regulamin Portalu.
Prosimy o zapoznanie się ze zmianami. Więcej informacji na temat przetwarzania Twoich danych osobowych znajdziesz tutaj:
Zamknij oknoGlinica (woj. dolnośląskie). Polska od lat zmaga się z deficytem wody w glebie. Trwająca susza przyczynia się do coraz częstszych i większych pożarów. Cierpi także rolnictwo - rośliny są trudniejsze w uprawie i nie dają wystarczająco dużych plonów. Już teraz nieprzyjemne konsekwencje suszy odczuwa w sklepach i na targach wielu Polaków.
- W tej chwili większość roślin buduje potencjał plonotwórczy i nie wiemy, z powodu braku wody, o ile zostanie on zredukowany. W tej chwili jesteśmy na plantacji grochu, który jest już po wszystkich zabiegach. Zdecydowałem się zastosować preparat biostymulujący, żeby te plony łagodniej to przechodziły, ale na ile to pomoże przy braku wody? Przychodzi pewna granica i przy braku wody nic nie pomoże. Po prostu woda jest czynnikiem, który reguluje życie roślin – podkreśla prezes Dolnośląskiej Izby Rolniczej Ryszard Borys.
Trudniejsze warunki do utrzymania upraw to mniejsze plony i jednoczesny wzrost cen w sklepach czy na targach. Eksperci wskazują, że w tym roku za czereśnie, wiśnie, kalarepę, ziemniaki czy rzodkiewkę konsumenci zapłacą o wiele więcej niż w poprzednich latach. Wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk szacował niedawno, że ceny w stosunku do poprzedniego roku, wzrosną o około 25-30 procent.
Słuchaj w: