Wzięli ptaka pod swoje skrzydła – wykarmili go i odchowali. Dzięki ich opiece oswojony Piątek zadomowił się już na dobre - odpoczywa, spaceruje i przytula się do swoich nowych "ludzkich" rodziców.

- Najprawdopodobniej został wyrzucony z gniazda przez rodziców, bo one mają to naturze, słabsze wyrzucają z gniazda, bo czują, że ich nie wykarmią. Było ich cztery, a zostały dwa, w tym Piątek. Owinęliśmy go szmatką i do rana przetrwał. Żona karmiła go ślimakami, zaczął jeść i tak się zaczęło. Nie jest nauczony samodzielności. Próbujemy podkładać go do bocianów na ściernisko, ale wraca i tak - opowiada Jan Cześnik.