Kieruje największym w Chojnicach zakładem pracy, nie otrzymuje nagród jubileuszowych, ani trzynastej pensji i wciąż rozwija szpital. To argumenty, jakie na usprawiedliwienie podwyżki dla dyrektora chojnickiego szpitala przytoczył starosta Stanisław Skaja. Został o nią zapytany przez opozycyjną radną Mirosławę Dalecką. To jej zasługa, że kwestia podwyżki ujrzała światło dzienne, bo zarząd powiatu publicznie nie informował o swojej uchwale. Dalecka pytała, czy to krok zasadny: szpital boryka się z problemami kadrowymi, ma kłopoty z wypłacaniem pensji i rosnącą stratę. Starosta ripostował, że podwyżka się należy, bo dyrektor dba o szpital i zdobywa środki zewnętrzne na jego rozwój.

- Które zostały m.in. dzięki dyrektorowi szpitala pozyskane i warto o tym pamiętać i doceniać takich ludzi. Ostatnia podwyżka dyrektora była w roku 2015.

Pensję dyrektora chojnickiego szpitala podniesiono o 1600 zł. W tej chwili Leszek Bonna zarabia 17,5 tys. zł brutto.

- Pan dyrektor szpitala kieruje jednostką, która zatrudnia 1000 osób. Wynagrodzenie dyrektora szpitala to tylko goła pensja, to nie są nagrody, 13-tki nie ma, nagroda specjalna za wyniki musi być w zasadzie zatwierdzana przez radę społeczną szpitala. Nie pamiętam, kiedy taka nagroda została przyznana.

Stanisław Skaja

- Cała radość bierze się z tego, że jak na razie wg pana dyrektora amortyzacja jest mniejsza niż strata. W momencie, kiedy amortyzacja będzie większa niż strata, co będzie musiało nastąpić? Albo likwidacja szpitala, albo dofinansowanie ze strony powiatu. Podmiot, który działa na krawędzi, przede wszystkim musi ograniczać koszty i tutaj ta schizofrenia jest posunięta jeszcze dalej, bo najgorszym sygnałem, kiedy trzeba pilnować kosztów, są podwyżki dla dyrektora podmiotu.

Mariusz Brunka