"Biorąc pod uwagę zyski, jakie spółki przynoszą za czasów Prawa i Sprawiedliwości i znaczący przyrost dodatni, mogła ją podjąć", tak chojnicki poseł PiS-u komentuje burzę wokół przyznania nagród dla ministrów gabinetu Beaty Szydło oraz nagrody, którą była premier przyznała sama sobie.

Mówi Weekend FM chojnicki poseł Aleksander Mrówczyński.

I dodaje, że "jeżeli w przestrzeni publicznej mówi się o jakiejkolwiek podwyżce, premiach, to zapewne ci, którzy jej nie otrzymują, odbierają to bardzo źle. Nawet 4 złote podwyżki szkodzi, jeśli inna grupa je otrzymuje, a tutaj są duże pieniądze".

Przypomnijmy, że nagrody dla ministrów i byłej premier wyniosły jednorazowo od 65 do ponad 80 tysięcy złotych.