Szefowa Miejskiego-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Czersku, po złej ocenie wojewody pomorskiego, tłumaczy się przed radnymi z tempa przyznawania zasiłków celowych po nawałnicy.

W piśmie do włodarzy gmin dotkniętych żywiołem wojewoda Dariusz Drelich wyraził zaniepokojenie faktem, że w Czersku zasiłki do 6 tys. zł otrzymało zaledwie 30 proc. poszkodowanych rodzin. "Robimy, co możemy. Pracujemy w terenie, bo przecież szkody trzeba ocenić " - odpowiada na te zarzuty dyrektor ośrodka pomocy społecznej w Czersku Sylwia Tomaszewska. I dodaje, że opinia wojewody bardzo poruszyła podległych jej pracowników socjalnych.

Część radnych tych argumentów nie przyjęła. Zwłaszcza, że jak we wspomnianym piśmie zauważył wojewoda, w gminie Brusy zasiłki trafiły już do 98 proc. potrzebujących. - Dlaczego u nas nie może być tak samo? - pytał m.in. radny Krzysztof Przytarski. Szefowa czerskiego MGOPS-u przekonywała, że najbardziej pokrzywdzeni już pieniądze otrzymali, a wśród wniosków dużo jest chybionych, bo ludzie chcą zasiłek także na zniszczony garaż czy domek letniskowy. Tymczasem o kwotę do 6 tys. zł można się starać tylko na zabezpieczenie podstawowych potrzeb życiowych, w tym remont domu czy mieszkania.

Do minionego czwartku czerski ośrodek pomocy społecznej na zasiłki wydał 461 tysięcy złotych z 900, o jakie wnioskował do rządu.