- W ciągu ostatnich kilku dni zbieraliśmy dary, dojechały także dary z Kołobrzegu, przyjechało trochę żywności, środków czystości, karma dla zwierząt, pościel, trochę odzieży - to, co ludzie słyszeli w mediach, że jest potrzebne.

- Przyjmujemy towar, rozładowujemy, wydajemy ludziom bieliznę, pościele, to, co jest potrzebne. Ja mam dach nad głową, a ludzie zostali bez dachu nad głową, to każdego z nas może spotkać. To jest zwykły, ludzki odruch.

- Ja miałem trzy dni wolne od pracy swojej i stwierdziłem, że nie ma co siedzieć w domu, nie ma co wrzucać jakichś zdjęć i mówić, że się pomaga, tylko najlepiej jest przyjechać po prostu i zobaczyć, jak to wszystko wygląda.
- Tych miejsc, które potrzebują pomocy, jest bardzo dużo. Czemu zdecydował się pan przyjechać właśnie do Sośna?
- Mój brat znalazł nr telefonu w internecie i po prostu mówi: dzwoń tam. To jest bardzo proste. Myślę, że pomóc każdemu możemy wszędzie.

Rafał Zawierucha