Nerwowe reakcje inicjatorów referendum wywołała sama poranna zapowiedź przedstawienia ostatecznych wyników prac komisji:

- Jeżeli komisja tak naprawdę nie przeanalizowała jeszcze tych list, jak może być podsumowanie prac? Dla nas to jest absurd - mówił Kamil Kaczmarek.

Jednak jeszcze bardziej nerwowo zrobiło się, gdy przewodniczący komisji podał informację, że miejscy urzędnicy, którzy mieli zweryfikować prawie 4 tys. 400 podpisów, ze względu na błędy, odrzucili 1 tys. 145 z nich, a dodatkowo mają wątpliwości do aż 17 całych kart z listami poparcia, bo - jak mówił sekretarz urzędu Robert Wajlonis - znalazły się na nich także pytania, które w referendum chcieli zadać inicjatorzy, a osoby podpisujące się na liście zaznaczały od razu odpowiedzi.

- Tak naprawdę obszarem do wypełniania jest tylko ten obszar, który jest ponumerowany i pozwala mieszkańcom na udzielenie poparcia. Wszystkie inne adnotacje to nie są rzeczy, które mogą podważać wolę mieszkańców miasta - tłumaczył Kaczmarek.

Po ponad półgodzinnej dyskusji członkowie komisji zabrali się w końcu za weryfikację list z podpisami. Aby Rada Miejska została zobowiązana do zwołania referendum w sprawie likwidacji Straży Miejskiej w Chojnicach, prawidłowych podpisów popierających tę inicjatywę musi być ponad 3 tys. 100.

relacja