Zanim o ich reakcjach, przez chwilę o uzasadnieniu wyroku. Jak podkreślił sędzia Marek Osowicki, to na stronie pozwanej, czyli przedstawicielach chojnickiej komendy ciążył obowiązek wykazania konkretnych przyczyn rozwiązania stosunku pracy i udowodnienia ich.

Tak się jednak nie stało - nie było ani obiektywnych przesłanek ´utraty zaufania´, ani dowodów na ´zaplanowanie zwolnień lekarskich, by uprzykrzyć życie pracodawcy´, ´wynoszenie dokumentów´, czy ´pomawianie komendanta Krzysztofa Pestki´.

- Na razie jesteśmy bardzo szczęśliwi.
- A widzicie siebie w tej same pracy?
- Myśmy już tyle przeżyli, że damy radę. Może coś się zmieni na lepsze w końcu. Zawsze wychodzę z założenia, że każdy jest reformowalny. Trzeba dać szansę też tej drugiej stronie - mówiła tuż po zakończeniu rozprawy powódka.

Zarówno ona, jak i jej kolega z kadr będą jednak mogli wrócić do pracy w chojnickiej komendzie dopiero, jeśli wyrok człuchowskiego sądu się uprawomocni. Tymczasem KPP ma prawo do apelacji:

- Dopiero po zapoznaniu się z uzasadnieniem pisemnym podejmiemy decyzję, co dalej - poinformował zastępca komendanta policji w Chojnicach Tomasz Kąkolewski.

relacja