Rozmowy w sprawie budowy węzła integracyjnego w Chojnicach nie będą łatwe. Taką tezę można postawić już dziś, bo pierwsze spotkanie w ratuszu poświęcone tej kwestii było pełne emocji i pretensji.

Ratusz, ustami burmistrza Arseniusza Finstera, przekonuje, że węzeł ożywi komunikację masową.

Mieszkający w sąsiedztwie dworca uważają, że to pobożne życzenia. Planowana budowa węzła dotyczy ich bezpośrednio. Najnowsza, ósma koncepcja tej inwestycji zakłada bowiem wyburzenie dwóch domów przy ul. Nad Dworcem. Na ich miejscu ma powstać dworzec PKS. - Wszyscy mają dziś samochody. Ruch na dworcu nie istnieje - mówią chojniczanie, którzy nie chcą się zgodzić na unicestwienie ich domów.

Jeśli dojdzie do realizacji koncepcji, z domów przy ul. Nad Dworcem będzie się musiało wyprowadzić 8 rodzin.

Mieszkańcy domów przy ulicy Nad Dworcem w Chojnicach proponują też, by kolejnej koncepcji węzła integracyjnego przyjrzeli się eksperci z zewnątrz. Mają nadzieję, że fachowcy z marszałkowskiego departamentu planowania przestrzennego albo wydziału urbanistyki Politechniki Gdańskiej znajdą inne rozwiązanie przebudowy dworca w Chojnicach. Rozwiązanie, które pozwoli ocalić od wyburzenia ich domy.

Mówił na spotkaniu w ratuszu przedstawiciel mieszkańców ulicy Nad Dworcem Marcin Wozikowski.

Burmistrz Arseniusz Finster zgodził się na ten pomysł. Obiecał, że w ciągu kilkunastu dni zwoła posiedzenie w gronie ekspertów, mieszkańców i miejskich urzędników. Bronił jednak koncepcji numer osiem, która, jego zdaniem, uczyni dworzec funkcjonalnym i nowoczesnym. Zakłada ona przeniesienie dworca PKS-u z terenu PKP na plac przy ul. Nad Dworcem. Ten plac trzeba jednak dopiero stworzyć, wyburzając dwa z czterech stojacych tam domów. Spotkanie w poszerzonym składzie ma się odbyć w połowie marca.