W związku z wejściem w życie 25 maja 2018 r. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych (RODO) zmieniamy naszą Politykę Prywatności i Regulamin Portalu.

Prosimy o zapoznanie się ze zmianami. Więcej informacji na temat przetwarzania Twoich danych osobowych znajdziesz tutaj:

Zamknij okno
Zamknij okno  X

Radio Weekend

Słuchaj on-line:

Słuchaj Radia Weekend

Teraz Gramy (graliśmy wcześniej):

.

.

Na antenie:

.

.

Napisz do nas:

  • poniedziałek, 24 czerwca 2013 22:13

Muzycznych Wspomnień Czar

O wyjątkowej wycieczce do stolicy

To była wyjątkowa w moim życiu muzyczna podróż do Warszawy. Tym razem zwiedzanie było na drugim miejscu.

O wyjątkowej wycieczce do stolicy

Paul McCartney w Warszawie

Pierwszy z trzech europejskich koncertów tej części trasy Out There. Po Warszawie - Verona i Wiedeń.

Scena to 16 ciężarówek ze sprzętem zjeżdżających się z różnych miejsc Europy, do tego 8 tirów z oświetleniem. Część sceny, na której zagrał McCartney przyjechała z Belgii, część z Paryża po koncercie Depeche Mode, 3 dni potrzebne na połączenie wszystkiego, by działało jak działać powinno.

I rzeczywiście zadziałało perfekcyjnie.
By dostać się do sektora G28 i rzędu 28 trzeba było wykazać się niemałą kondycją. Niby wysoko, daleko od sceny, ale za to idealnie na przeciwko.
Na trybunach, ( naprawdę dużego, jak na polskie warunki ) stadionu, dziadkowie i wnuczęta, rodzice i dzieci, około 30 tysięcy osób, które przyszły po to, by się bardzo dobrze pobawić i większość z nich w takich nastrojach opuszczała stadion.
Wszystko jednak rozpoczęło się o 19.30 tzw. setem anonimowego dj?a, który starał się jak mógł, by publiczność zwróciła na niego uwagę.
Ale nic z tego, my czekaliśmy na występ Paul?a. O 20.30 na dwóch wielkich, zawieszonych po bokach sceny telebimach, wyświetlono film o życiu McCartney?a.
W końcu, radiowym językiem mówiąc, minęła 21 i na scenie pojawił się ON, który już na samym początku hitem Beatlesów, Eight days a week rozgrzał publiczność do czerwoności. Pomyślałem, jeśli na początku jest taka euforia, to czy potem będzie przynajmniej tak samo ?

38 piosenek zagrał w sobotę 22 czerwca Paul McCartney. Blisko trzygodzinny koncert na Stadionie Narodowym był pierwszym występem eks-Beatlesa w Polsce. "Cześć Polacy, dobry wieczór Warszawo!" – przywitał się po polsku, ubrany w białą koszulę i czarny płaszcz, sir Paul.

"Przykro mi, że nie potrafię powiedzieć więcej po polsku, ale to dla mnie bardzo trudny język" – tłumaczył. "To dla mnie wspaniała chwila, chcę się nią nacieszyć" – powiedział muzyk, po czym stanął na środku sceny, słuchając głośnej owacji widowni, która trochę chaotycznie, ale zaśpiewała, obchodzącemu 18 czerwca 71 urodziny muzykowi, "Happy Birthday".
McCartney oczywiście był mile zaskoczony i nie krył radości.

Potem było jeszcze lepiej niż na początku. Najbardziej żywiołowo oczywiście reagowaliśmy na jego przeboje z czasów Beatlesów, a były one w znakomitej większości.
All my loving, And I love Her, dedykowana Georgowi Harrisonowi ,a zagrana przez Paul?a na ukulele, Something (Wzruszeń było więcej, choćby przy dedykacjach - "Maybe I´m Amazed" dla zmarłej na raka Lindy McCartney, żony sir Paula, czy balladę "Here Today". – Ta piosenka jest dla Johna – powiedział po polsku. I dodał, już po angielsku. – Opowiada o rozmowie, której nie odbyliśmy?), Back in the USSR, a Obla-di, obla-da wprawiła narodowy w lekkie drgania, przy czym publiczność reagowała tak samo jak przy bramce Błaszczykowskiego w meczu z Rosją na EURO?2012.
Natomiast podczas Let it be i Hey Jude (którego Polska Narodowa wersja była dużo dłuższa od oryginału) wszyscy byliśmy jednym wielkim chórem, a przy drugim utworze trybuny pokryły się białymi kartkami z napisami „ HEY „ i „PAUL”, to był widok godny zapamiętania.
Oczywiście Paul McCartney to nie tylko Beatlesi i dlatego nie mogło zabraknąć „ po beatles?owskich „ dobrze znanych większości obecnych na stadionie nagrań:
Let me roll it, czy bondowskiego Live and let die, z fantastyczną pirotechniczną oprawą. Podczas pierwszego, z dwóch bisów, Yesterday zabrzmiało jak dawniej a Day tripper poprzedził taki obrazek : Sir James Paul McCartney z biało-czerwoną flagą na scenie.

Z pewnością byli i tacy, którzy przyszli przede wszystkim po to, by później tylko narzekać. Na nagłośnienie (to moim zdaniem było rewelacyjne), a to na twarde siedzenia ( pozostali przecież nie przyszli po to, by na nich siedzieć ), na ciasne przejścia czy też temperaturę panującą wewnątrz, ale przy takiej atmosferze chłodu być nie mogło.

Są koncerty, na które czeka się większość swojego dotychczasowego życia i ja właśnie w takim uczestniczyłem. Wzruszenia i ogrom pozytywnych emocji, których tak często nam na co dzień brakuje, a tych sir Paul dostarczał w każdej minucie swojego występu.
71 letni McCartney, mimo świetnej kondycji (prawie 3 godziny grania i śpiewania non stop czym zawstydziłby niejedną tzw. gwiazdę młodego pokolenia) pewnie już u nas nie zagra, tak więc niech żałują Ci, którzy mimo planów, na koncercie się nie pojawili.
Rewelacyjnie zagrał też zespół od lat towarzyszący McCartneyowi: gitarzyści Rusty Anderson i Brian Ray, klawiszowiec Paul Wickens i śpiewający perkusista Abe Laboriel, Jr.
Jeżeli będziecie mieli okazję przekonajcie się sami.

Dziś można się zastanawiać kim byłby Paul bez Beatlesów, a Beatlesi bez Paul?a ?
Jednak, czy warto ?
Cieszmy się tym, a właściwie tymi, których muzyka miała i tym, którego w dalszym ciągu ma.

I wierzcie, że nie ważne było zmęczenie, bo to co przeżyłem, było warte wszystkiego. Obraz w jaki nasz Narodowy Stadion przez niespełna trzy godziny zamienił się w istny muzyczny wehikuł czasu, zapamiętam do końca życia, a wydłużające się chwile na oczekiwanie Gwiazdy przed jednym z warszawskich hoteli już poszły w zapomnienie.

 

 

Wszelkie materiały (w szczególności informacje lokalne, zdjęcia, grafiki, filmy) zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Zabronione jest bez zgody Redakcji Radia Weekend FM/portalu weekendfm.pl wyrażonej na piśmie pod rygorem nieważności: kopiowanie, rozpowszechnianie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie w całości lub we fragmentach informacji, danych, materiałów lub innych treści poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym.

Podcasty Weekend FM

Kafelek audycji: Opowiem Ci historię
Kafelek audycji: Twoje zdrowie
Kafelek audycji: Weekend w lesie
Kafelek audycji: Sportowy Weekend w Weekend FM
Kafelek audycji: Weekend w ogrodzie

Sport:

Ostatnio dodane artykuły:

Copyright © 2001-2024 Radio Weekend, PETRUS Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, Korzystanie z portalu oznacza akceptację regulaminu - polityki prywatności - polityki plików cookies
Powiadomienie o plikach cookie Strona korzysta z plików cookies do celów statystycznych. Korzystając z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki będą one zapisane w pamięci urządzenia, więcej informacji na temat zarządzania plikami cookies znajdziesz w Polityce prywatności. zamknij