Może wyda to się dziwne, ale drzewa się mierzy. Mierzy się ich grubość i wysokość, bo zawsze warto wiedzieć ile drewna będzie z nich w przyszłości. Leśnicy mierzą drzewa w dziwnym dla innych ludzi miejscu. I zwą to miejsce pierśnicą. Nazwa słuszna, bo od razu wszyscy kojarzą, gdzie to jest. Filozofom głowiącym się nad problemem klatki piersiowej u niego i klatki z piersiami u niej podsuwam gotowe rozwiązanie - chodzi o wysokość metr trzydzieści, bo tam u statystycznego człowieka występują piersi. O ile na wyborach Miss Polonia chodzi o obwód, o tyle w leśnictwie potrzebujemy średnicę na tej wysokości. A dalej to już z górki: ze średnicy mamy promień, dzięki promieniowi pole powierzchni koła, razy wysokość jest już objętość. Na koniec jeszcze razy 1/3, bo drzewo w przybliżeniu przypomina stożek i gotowe. Wiem, było za szybko, ale nie o to chodzi. Ci co chcą - sprawdzą, a ci którym się nie chce muszą uwierzyć. Tak, ile będzie drewna w drzewie da się zmierzyć.