Sprawą zainteresował się chojnicki Urząd Miejski. Jarosław Rekowski, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska przyznał, że od rana do ratusza i Straży Miejskiej dzwoniło już w tej sprawie kilkadziesiąt osób.

Jak dodaje Rekowski, urząd po raz pierwszy ma do czynienia na taką skalę z „brzydko pachnącym” problemem, ale stara się ustalić źródło nieprzyjemnego zapachu pobierając z różnych miejsc próbki wody, m.in. ze Strugi Jarcewskiej. Zapachem w mieście nie zajmuje się natomiast Powiatowa Stacja Sanitarno – Epidemiologiczna. W Polsce nie ma regulacji prawnych, na podstawie których można zmierzyć dopuszczalny poziom zapachów. Jeśli ktoś niezgodnie z przepisami rozlał gnojowicę, można go ukarać grzywną, ale takie postępowania są z reguły długotrwałe. Po telefonie naszego reportera zagadka fetoru nad Chojnicami została rozwiązana: powodem była płynna gnojowica, rozpylona na polu jednego z rolników z gminy Chojnice, około kilometra na południowy zachód od miasta. Miejsce, skąd nieprzyjemny zapach roznosił się nad Chojnicami, znaleźli pracownicy gminy. Feralne pole znajduje się w Nieżychowicach. Mówi Maciej Drozd z Wydziału Rolnictwa, Środowiska i Gospodarki Nieruchomościami Urzędu Gminy w Chojnicach.

Jak dodaje Maciej Drozd, gnojowica jest naturalnym nawozem, a oprysk – często stosowanym przez rolników zabiegiem agrotechnicznym. Właściciel pola rozpylił 30 metrów sześciennych nawozu na około 2 ha pola. Fetor zaczął się roznosić z powodu warunków atmosferycznych. W ostatnich dniach występowały opady, przez co ziemia jest nasączona wodą, więc gnojowica nie wyschła, za to pod wpływem słońca zaczęła parować. Ze względu na kierunek wiatru fetor przemieścił się nad miasto. Rolnik nie przekroczył żadnych norm, ponadto przeorał już opryskane pole, więc przykry zapach powinien dość szybko zniknąć.