Według człuchowskiej prokuratury, która postawiła Marciniakowi zarzuty, wójt miał grozić przedsiębiorcy z Barkowa Krzysztofowi Stefańskiemu, na jednej ze stacji benzynowych pod Człuchowem. Prokuratura Rejonowa w Człuchowie trzykrotnie umarzała śledztwo w tej sprawie, a Krzysztof Stefański za każdym razem wnosił zażalenie od tych decyzji. „Choć od całego zajścia minął już przeszło rok, do tej pory ja wraz z moją rodziną cały czas jesteśmy pod wpływem środków uspokajających” – twierdzi Krzysztof Stefański. „Cieszę się bardzo, że sprawa dobiega końca i wkrótce będzie rozpatrzona przez niezawisły sąd” – odpowiada wójt gminy Człuchów Adam Marciniak.
Za klika dni do Sądu Rejonowego w Człuchowie powinien wpłynąć kolejny akt oskarżenia w tej sprawie. Tym razem o stosowanie przemocy wobec Stefańskiego w celu zmuszenia go do określonego zachowania.
Przypomnijmy, w lutym 2005 roku wójt gminy Człuchów Adam Marciniak zatrzymał Krzysztofa Stefańskiego na jednej ze stacji benzynowych pod Człuchowiem. Według wójta Stefański kilkanaście minut wcześniej rozklejał na terenie gminy ulotki z fragmentem tak zwanej listy Wildsteina. Znajdowało się na niej takie samo imię i nazwisko, jakie nosi wójt. Jednak w samochodzie, w domu i komputerach Krzysztofa Stefańskiego nie znaleziono śladów wskazujących, że to właśnie on rozwieszał ulotki. Instytut Pamięci Narodowej stwierdził później, że to nie osoba wójta Adama Marciniaka figuruje na liście Wildsteina