Zgodnie z zapowiedziami burmistrz Arseniusz Finster był orędownikiem wpisania milionów na podgrzewaną murawę do przyszłorocznego planu finansowego. "Jeśli nie spełnimy tego wymogu PZPN i sponsorzy odejdą od klubu, miasto będzie stać na finansowanie Chojniczanki może na poziomie 3. ligi", argumentował burmistrz. Ale koronnym argumentem była informacja o znalezieniu dodatkowych środków, które mają pokryć inwestycję na stadionie:

- Znalazłem źródło finansowania, bo macie państwo projekt uchwały o zbyciu nieruchomości i ta nieruchomość, jej zbycie, wejście inwestora tam będzie finansowało realizację tego zadania.

Bartosz Bluma z PiS podkreślał, że "na półce" w ratuszu ciągle leżą inwestycje, które można by wykonać zamiast murawy dla Chojniczanki, oraz że za podgrzewaną murawę tak, czy inaczej zapłacą mieszkańcy.

- Dla przeciętnego Kowalskiego ważne będzie to, że on zapłaci więcej za podatek, za parking, za wodę, odpady komunalne i to będzie dla niego kluczowa decyzja.

Dyskusja nie była jednak tak gorąca, jak można się było spodziewać, a wynikało to najprawdopodobniej z bardzo drobiazgowego omówienia inwestycji przez burmistrza podczas wcześniejszych spotkań z poszczególnymi klubami.

Ostatecznie za sfinansowaniem podgrzewanej murawy na stadionie zagłosowało 14 radnych, 5 wstrzymało się od głosu.

relacja

- Przestrzeń licencyjna jest narzucana przez związek piłkarski na zasadzie szantażu władz klubowych, bo przecież władze Chojniczanki same tych wymagań sobie nie wymyśliły. Dzisiaj muszę głosować za czymś, co muszę mieć, aby być dalej w grze, a według mnie i wielu z nas nie jest nam to absolutnie potrzebne do tego, aby w sportowej rywalizacji nadal brać udział.

Marek Szank